O sytuacji z hitu Ligi Mistrzów PSV Eindhoven – Juventus Turyn, transmitowanego przez TVP Sport i TVPSPORT.PL, dyskutują sędziowie różnych szczebli, ale... chyba tylko polscy. Sytuacja jest ciekawa ze względu na niedawne błędy sędziów Ekstraklasy, błąd w "Przepisach gry" wydanych przez PZPN i błędne wyjaśnienia opublikowane przez Kolegium Sędziów. Na boisku w Eindhoven mogła sprawić trudność sędziemu asystentowi z chorągiewką, ale po analizie powtórek przez sędziów VAR decyzja była oczywista: sędzia Slavko Vincić musiał uznać gola dla Juventusu na 1:1.
Sytuacja w meczu PSV Eindhoven – Juventus Turyn była podobna do zdarzeń z meczu Ekstraklasy Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin i meczu La Ligi Barcelona – Rayo Vallecano. Również w meczu Ligi Mistrzów gospodarze prowadzili 1:0 i padła bramka na 1:1. Sytuacja w Eindhoven była podobna, ale tylko trochę i tylko przez chwilę. Różniła się istotnym szczegółem. Decydującym.
Lloyd Kelly był na pozycji spalonej
W 66. minucie Teun Koopmeiners dośrodkował piłkę z rzutu wolnego w kierunku pola karnego PSV. W momencie tego zagrania na pozycji spalonej był Lloyd Kelly. Stał tuż za Luukiem de Jongiem z PSV. Gdy piłka już leciała i zbliżała się do pola karnego, Kelly i De Jong obaj przez chwilę poruszali się w kierunku pola bramkowego. Byli w kontakcie, dotykali się i obaj starali się znaleźć możliwie najlepszą pozycję.
Gdy piłka była wysoko nad murawą, mniej więcej w połowie dystansu między narożnikiem pola bramkowego i linią ograniczającą pole karne, sytuacja między Kellym i De Jongiem nagle się zmieniła i obaj zawodnicy przestali być w kontakcie fizycznym.
Lloyd Kelly szukał najlepszego miejsca
Kelly nadal jakby szukał możliwości ustawienia się tak, żeby móc zagrać piłkę, natomiast De Jong odwrócił się od piłki w stronę bramki i wszedł do pola bramkowego. Prawdopodobnie po to, aby ewentualnie osłaniać część bramki pomagając w ten sposób bramkarzowi Walterowi Benitezowi.
Najwyraźniej Kelly później niż De Jong zdał sobie sprawę, że piłka leci zbyt wysoko i – podobnie jak De Jong – nie ma szansy zagrać jej bezpośrednio po dośrodkowaniu. Wtedy, gdy piłka była na wysokości niewidocznej osi łączącej środki obu bramek i opadała w kierunku miejsca gdzieś ze dwa metry za plecami Kelly’ego, zawodnik Juventusu zaczął się tam odwracać. Kiedy zobaczył, że obrońca PSV Olivier Boscagli odbił piłkę w kierunku środka boiska, zaczął iść w tym samym kierunku.
Lloyd Kelly nikomu nie przeszkadzał
To wówczas do piłki będącej już poza polem karnym dobiegł Timothy Weah i kopnął ją do bramki. W momencie tego zagrania na pozycji spalonej nie było już nikogo. Zawodnicy Juventusu zaczęli się cieszyć, ale po chwili przestali, gdy usłyszeli, że sędzia Slavko Vincić odgwizdał spalonego. Słoweniec zrobił to, ponieważ sędzia asystent Andraż Kovacić podniósł chorągiewkę. Jego błąd jest dosyć zrozumiały. Z jego pozycji było widać, że Kelly był na pozycji spalonej, był w kontakcie fizycznym z obrońcą PSV i mógł mu przeszkadzać.
Sędziowie wideo Alen Borosak ze Słowenii i Bastian Dankert z Niemiec słusznie uznali, że ta sytuacja wymaga interpretacji. Dlatego wezwali sędziego głównego do monitora.
Lloyd Kelly tej akcji nie spalił
Slavko Vincić zobaczył na powtórkach wideo, że Kelly, który w momencie zagrania piłki z rzutu wolnego był na pozycji spalonej, nie tylko nie dotknął piłki, ale również w żaden sposób nikomu z drużyny PSV w niczym nie przeszkodził.
Przypomnijmy, że gola na 1:1 w meczu Puszcza – Zagłębie należało anulować tak samo jak później został anulowany gol na 1:1 w meczu Barcelona – Rayo Vallecano, ponieważ w obu sytuacjach kluczowy w "Przepisach gry" był fragment (tłumaczymy prosto z angielskich oryginalnych "Laws of the Game" wydanych przez The IFAB) opisujący jedną z form przeszkadzania przez zawodnika będącego na pozycji spalonej oznaczającą, że akcja musi być uznana za spaloną: "wykonanie ewidentnego działania, które jednoznacznie wpływa na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika”.
Lloyd Kelly "nie wykonał żadnego działania..."
Błąd sędziów meczu Puszcza – Zagłębie Kolegium Sędziów PZPN tłumaczyło używając do tego fragmentu polskiego wydania "Przepisów gry", w których od roku 2016 tkwi błędne tłumaczenie brzmiące: "wykonywanie ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływają na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika".
Zamiana liczby pojedynczej w oficjalnych wydaniach The IFAB na liczbę mnogą w kolejnych wydaniach firmowanych przez PZPN sprawia, że polscy sędziowie uznają więcej goli niż powinni, niż można, niż należy zgodnie z oryginalnymi "Przepisami gry" The IFAB.
Sytuacja w meczu PSV Eindhoven – Juventus różniła się tym od sytuacji w meczach Puszcza – Zagłębie i Barcelona – Rayo Vallecano, że tym razem napastnik będący na pozycji spalonej nie wykonał żadnego działania „które jednoznacznie wpływa na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika”.
Dogrywka była dla sędziów trudniejsza
Sędzia Slavko Vincić prowadził ten mecz bardzo dobrze aż do końca podstawowego czasu gry. Poważne problemy zaczął mieć w dogrywce.
W 94. minucie, tuż przy linii bocznej obok linii środkowej, Nicolo Savona z Juventusu kopnął będącego w wyskoku Luuka de Jonga.
– Dynamika była okrutna – stwierdził komentujący ten mecz Jacek Laskowski, były sędzia siatkówki, z wykształcenia lekarz.
Właśnie z powodu dynamiki i siły to kopnięcie można było zakwalifikować jako poważny rażący faul z użyciem nieproporcjonalnej siły, co oznacza czerwoną kartkę. Sędzia Vincić na boisku dostrzegł tylko nierozważność i dlatego pokazał żółtą kartkę. Sędziowie wideo prawdopodobnie mieli wątpliwości i nie chcieli przyczyniać się do zamiany jednej decyzji kontrowersyjnej na inną, która również mogłaby wzbudzać kontrowersje. Moim zdaniem popełnili błąd – tę sytuację Vincić powinien sam zweryfikować.
Ewidentny błąd arbiter popełnił w 97. minucie. Nicolas Gonzalez zaatakował Noa Langa od tyłu ewidentnie korkami w okolicę ścięgna Achillesa. Arbiter podyktował rzut wolny dla PSV, ale piłkarzowi Juventusu nie pokazał kartki, choć powinien się tylko zastanawiać nad jej kolorem.
– Jak tego, takiego wejścia, nadepnięcia na Achillesa można nie zakwalifikować na żółtą kartkę? To co w takim razie? To co na czerwoną? – komentował Jacek Laskowski.
– Punkt odniesienia dla sędziego Vincicia rodem z MMA, nie z futbolu – krytykował arbitra Marcin Żewłakow.
Slavko Vincić jak Szymon Marciniak
W 99. minucie arbiter pokazał żółtą kartkę Kenanowi Yildizowi z Juventusu, który sam przewrócił się w polu karnym jakby próbując sugerować, że został sfaulowany. Nie była to tak ewidentna próba wymuszenia rzutu karnego jak symulacja we wtorkowym meczu AC Milan – Feyenoord w wykonaniu Theo Hernandeza, ale najwyraźniej Slavko Vincić chciał utrzymać konsekwentną linię interpretacyjną zastosowaną przez Szymona Marciniaka, więc za tę decyzję można Słoweńca pochwalić.
Czytaj też: Zlatan Ibrahimović mówiąc o Szymonie Marciniaku strzela futbolowi "samobója"
5 - 0
Inter Mediolan
2 - 1
Arsenal Londyn
4 - 3
FC Barcelona
3 - 3
Inter Mediolan
0 - 1
Paris Saint-Germain
2 - 2
Bayern Munchen
1 - 2
Arsenal Londyn
3 - 2
Paris Saint-Germain
3 - 1
FC Barcelona
4 - 0
Borussia Dortmund